JESTEM GŁOOOODNA!!! >///< <burczu burczu>
To zjedz coś c:
Och, no tak! Ale ze mnie kretynka, że też wcześniej na to nie wpadłam! =o="
Co ja ci mogę poradzić...? Jesteś w lesie! Włóczysz się już tak z 5 godzin jak nie więcej!
A mogłam wziąć te podejrzane kanapki od pana psychola =,= Nie byłabym głodna i widziałabym moje skryte fantazje...
Ulala, zaczyna się robić pikantnie!^///^
...Tysiące latających łóżek, a przy nich Izaak Newton zrzucałby kanapki z dżemem, dżemem do góry! Oooo taaaak *Q*
Aqua, przykro mi, wszystko wskazuje na to, że jesteś porąbana C:
P- <przygląda się nieobecnej dziewczynie> E... Aqua? Dobrze się czujesz? .__."
A- Dalej Newton, chcę więcej Dżemu! Hyhyhyhyhy *__*
P- Eeeeee... Nie wnikam .___."
H- Może powinniśmy gdzieś się W KOŃCU zatrzymać, z naszą Aquą nie jest najlepiej... ._." <look na Aquę>
A- <Tuli samą siebie> Nie, naprawdę ta pościel jest wspaniała, tylko dolej kwasu salicylowego, mości hrabio ^W^
D- No co ty nie powiesz? c:
Ka- Myślę, że tu będzie idealnie.
P- Dobrze, wy wszystko przygotujcie, a ja rozejrzę się za drewnem do ogniska. Przy okazji spróbuję znaleźć Konan...
S- Ehhh, A bez niej jest tak przyjemnie ;'c
P- Sasori! Ona jest częścią Akatsuki, to oczywiste, że musimy ją znaleźć!
S- A o Orochimaru się tak nie martwiłeś, gdy odchodził!
P- Jeszcze słowo...
D- Sasori, kretynie. On sam odszedł, ta parszywa menda =,=
A- Wziumm Wziummm! <udaje samolocik, szybując między drzewami>
I- Z nią jest coś naprawdę nie halo...
Ka- Mam wrażenie, że jednak skusiło ją żarcie Tousena... -,-" <zatrzymuje ją, mówi jak do małego dziecka> Co tam masz?
A- <ma w plecaku (od Tousena, ze śpiworem) śniadaniówkę> Mam tam dwie choroby weneryczne oraz śpiwór c:
D- Co. -.-"
Ka- A w pudełku?
A- Dobrze, pokażę ci, ale broń cię panie Yashinie, jeżeli potrzesz pudełeczko -3-"
Ka- A czemu mam nie pocierać?
A- Ponieważ <przybliża się> jest tam zamknięta...
T- DŻIN?! *_*
Ka- ZAMKNIJ SIĘ IDIOTO. =,= Bo ją spłoszysz! Eyy... Co tam masz? ^-^"
A- MAGDĘ GESZLERR!!!! Mwahahaha <dalej biega jak potłuczona, przy okazji wypada jej pudełeczko>
Ka- <podnosi je i otwiera> Wiedziałem!
P- Co to? Kanapeczki od Tousena? -,-"
Ka- Jakże by inaczej =.=
S- No i co my teraz zrobimy? Albo wykończy nas, albo samą siebie -,-"
A- Bum bum! Jestę Alkaidę! Dadadadadadadadad! Bum bum! @_@ <przebiega koło Kakuzu>
Ka- <HDSZ! Uderza ją z ,,karata" w kark> Myślę, że jak się prześpi, to dojdzie do siebie...
I- Świetny pomysł. <podnosi ją z ziemi>
T- Tobi się boi ciemnego lasu...
D- Właśnie, gdzie się zatrzymamy...?
H- Kakuzu...
Kakuzu widząc, że nie ma innego wyjścia, złożył nietypową propozycję. Sam Liderek był dość zaskoczony. Zaproponował zatrzymanie się w jednej z jego willi, położona była nad morzem w jednej z najbogatrzych dzielnic. Mogli się tam zatrzymać na czas odbudowy siedziby.
T- Kakuzu-sempai, jesteś niesamowity *o*
D- Fantastycznie! *-*
Ka- Jest mały haczyk.
I- Jaki niby?
Ka- Próbowałeś kiedyś przejść całą Amerykę na piechotę? -,-"
I- Nie mów, że...
Ka- Tak, znajduje się bardzo daleko. Bez noclegów ani rusz.
P- Eh, ale jak nie ma innego wyjścia...
D- Nie ma czegoś bliżej!?
Ka- Albo ta, albo żadna inna -,-"
S- Czemu upierasz się akurat o TĘ willę?
Ka- Ponieważ są tam pokaźne podziemia, gdzie nie wykryje nas żadna straż, a gdzieś chyba trzeba planować, urzędować i tak dalej, w naszych akatsukowych sprawach, nie?
P- Hmm, rzeczywiście był by problem, gdyby dowiedzieli się, że Akatsuki tam są, zaraz by chcieli nas zlikwidować, nie mówię, że to by im się udało, ale wiecie...
I- Eh... A biedna Aqua nadal o niczym nie wie...
Ka- Niech ,,trzeźwieje" w spokoju -,-"
Ki- To może teraz rozpalmy ognisko i rozłóżmy namioty, jestem trochę śpiący... <ziew>
P-Dobra, wy idźcie spać, a ja jeszcze poszukam zguby...
Rześki poranek, Kisame i Itachi poszli łowić ryby, Deidara i Sasori poszli szukać drewna na opał, Paina wciąż nie było, Kakuzu i Hidan sporządzali mapę w pobliżu namiotu, by przypilnować dziewczyny-Tobi pomagał im w badaniu terenu. Aqua spała w najlepsze, była oszołomiona psychotropami Tousena.
A- Mfmfff... T-to dzień... C-co to!? Trumna?! AaAAAAaaAA!!!
Dziewczyna zaczęła się szamotać po całym namiocie, myśląc, że to trumna, gdyż nigdy nie spała w czymś takim.
Ka- Jasna cholera, a myślałem, że sen jej pomoże w trzeźwieniu =,= <biegnie do namiotu>
H- A może ona tak zawsze? Nie potrzebuje psychotropów, by zachowywać się... TAK. ._."
Ka- <Otwiera namiot>
A- <Wyskakuje jak strzała prosto na plecy zdezorientowanego Kakuzu> Kakuzu?! Ciebie też zabili?! Jesteśmy w zaświatach! ;O;
Ka- Aqua, uspokój się, to żaden zaświat, nikt nas nie zabił -,-"
A- Aa-a-a-a ta trumna? ;_;
Ka- To nie jest trumna, to namiot -_-" Mam pytanie, cz zjadłaś kanapki od Tousena?
A- Nie.
Ka- C-co? Jak to?! Wyraźnie byłaś pod wpływem psychotropów... I miałaś też kanapki w plecaku nafaszerowane lekami .____."
A- Nie zaglądałam do plecaka, a ty wyraźnie zabroniłeś mi jedzenia kanapek od Tousena.
H- To skąd to zamieszanie? .-.
A- A bo ja wiem? A, Tousen to wcale nie jest taki zły człowiek ^_^ Jak wychodziliśmy, to na drogę dał mi lizaczka ^W^
Ka- Co. ._______."
H- Z-zjadłaś go? xD
A- No co? Głodna byłam... Ale żadnych kanapek nie jadłam!
Ka- <załamuje się> Aqua, nigdy, przenigdy nie bierz nic od Tousena! Nigdy!
A- A-ale to tylko lizaczek ... Był tam w środku taki fajny biały proszek! Najlepszy z całego lizaczka ^W^
H&Ka- <gleba>
P- Co się stało?! Usłyszałem krzyk!
I- O, Aqua wstała.
D- <Tuli Aquę> Aqua, ja wiem, ja wiem, że widok Hidana o poranku to traumatyczne przeżycie...
H- Widzę, że tęskno ci do bycia rozczłonkowanym, co Deidara? @_@ <zakasał rękawy>
A- Mfmfmfmfmmf =,="
I- Deidara, ona się dusi... -,-"
D- Oh, no tak...
A- <głęboki wdech>
P- Dobra, wytłumaczyliście jej chociaż, co planujemy?
A- Co planujecie? .___."
P- Czy ja mam się pogniewać? =,=
H- N-nie było kiedy...
P- Zamilcz! -.-"
~~~~~~~~~~~~~~~~Pół godziny później...~~~~~~~~~~~
A- Mnie tam pasuje.
P- To się cieszę. Dobra, zwijamy się. Kakuzu, w którą stronę się udamy oraz gdzie się zatrzymamy?
Ka- Pójdziemy na zachód. Zatrzymamy się w całkiem przyjemnym hoteliku na jedną noc. Później ruszymy bardziej na północ, gdzie uda się załatwić busa, którym przejedziemy większą część trasy. Dojedziemy do granicy, gdzie prawdopodobnie będziemy musieli zrobić małe ,,bum". Znów przejdziemy na piechotę kawałeczek, być może znowu zatrzymamy się w hotelu na noc. Przejdziemy do pewnego miejsca, gdzie zabierze nas moja limuzyna, która dowiezie nas na miejsce. Po drodze oczywiście będziemy musieli zrobić zakupy, wiadomo. Higiena, odzież, prowiant...
P- Wszystko jasne?
All- T-tak .-.
T- A gdzie Konan- sama?! ;-;
P- Ach, no tak. Kazałem jej się umyć w pobliskim jeziorku, strasznie capiła, była przemoczona i coś majaczyła. Pomogłem jej dojść do siebie, powinna zaraz tu być.
S- A może zjadły ją krokodyle... c:
P- Bez krzywych tekstów mi tutaj =.=
A- <wyciągnęła pudełko z kanapkami od Tousena i położyła przed sobą na pobliskim kamieniu> Wstrętny, stary dziadyga, jak on mógł =_= <dźga je kijem>
Ko- Już jestem! Wiem, jak bardzo się za mną stęskniliście, ale spokojnie, nic mi nie jest! ^_^
D- Szlag...
I- Gdzie ty byłaś?
Ko- No... Najpierw usłyszałam huk, później poczułam wiatr we włosach... I znalazłam się w samym środku lasu...
S- Nie mogłaś tam zostać? Wpasowałabyś się... -_-
P- Sasori... <mierzy go ostrzegawczo wzrokiem>
A- <dźg, dźg>
Ko- Och... Aqua... Ta dziewucha jeszcze tu jest?-,-"
P- Tak, jest, i pozostanie bardzo długo.
Ko- Zgubmy ją -,-
Ka- A przeszkadza ci w czymś?
Szmata c:
Ano widzisz. Musisz się z nią męczyć...
Nie martw się Aquos. Coś czuję, że nie będę miała z nią większych problemów... c:
Ko- O! Kanapki!
All- NIEEEEEE!!!! .O."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Emmmm.... Tego... Jakby tu się wytłumaczyć... ^_^""" Po pierwsze: Na początek chcę wszystkich przeprosić... Gomenasai! Gomnasai, gomenasai, gomenasai!!! ;-; Po drugie: Jakbym miała zamiar zamknąć bloga, to szybko poinformowałabym Was. To znaczy... O tej przerwie nie dałam znać, mój błąd, gomen ;/ Nie była planowana, ale jakoś tak przez całe wakacje było za mną... Ten tego... Nie tego. Trochę się rozregulowałam. Uwielbiam pisać, więc tak szybko się mnie nie pozbędziecie. Pomysłów mam całe góry. Czasem mniejsze, jak u Was na podwórku, czasem większe jak Mount Everest. Wielkie dzięki za wcześniejsze komentarze, to miłe. Bardzo miłe :3 Do zobaczenia!
Aqua~
piątek, 29 sierpnia 2014
poniedziałek, 31 marca 2014
Szpitalna Układanka- Czyli Psychiczny Pan Doktor
Co do... AŁŁ... >///< Ale boli... Czemu jest tak ciemno? HALO?
- Może to dlatego, że masz zamknięte oczy? -,-"
Mam mroczki przed oczami ;-;
- Wstawaj, tylko ty leżysz.
Aquos, przypomnij mi, co się stało .__.
-Ehh... Była ciemna, zimowa noc. Wokół biało niczym...
Do rzeczy! =__=
-Ej, nastrój chciałem zrobić >_<
Ja ci zaraz zrobię nastrój! Jak kopa zasadzę, to będziesz miał swój $#%$# nastrój! >o<
- Daidara zrobił bum bum, a wy fru fru w powietrze i jeb jeb na ziemię. Pasuje =,=
Nie mogłeś tak od razu?
-<facepalm>
T- Aqua-san! Aqua-san!!! Wstawaj! ;o;
S- Tobi, uszkodzisz jej słuch jak dalej będziesz się tak darł -,-
A- Czy ktoś widział numer tego... /__\
T- Aqua-san! Ty żyjesz!!! ^O^ <ściska>
A- Ano żyję...
Ki- Ej, a co z Deidarą?
I- A co ma być? Wysadził się, raczej tego nie przeżył...
T- DEIDARA-SEMPAI!!! DEIDARA-SEMPAI!!!
H- No nie, Tobi wpadł w histerię... ;_;
A- A gdzie rudzielec?
Ki- Pain? Poszedł gdzieś z Kakuzu, bo Kakuzu przysłano ptaka pocztowego i poprosił Paina na stronę...
I- <ściszonym głosem do Aquy> Ej, Aqua, przy nas mów na Paina jak chcesz, ale upewnij się, że Liderka i Konan nie ma w pobliżu. Pain każe do siebie mówić ,,Liderze". Raz Deidara św. Pamięci powiedział na Lidera ,,Blaszak". Przez 2 miesiące nie był w stanie normalnie funkcjonować, a Lider zawołał go tylko na 5 minut do biura... No i...
Ki- I Konan to parszywy konfident starający się o względy Lidera... Z małym skutkiem ._.
A- O___O
P- Jesteśmy. Mam dwie wiadomości, jedna zła, druga jeszcze gorsza.
H- No, słuchamy .__.
P- Zła wiadomość jest taka, że Deidare znalazł oddział wyszkolonych sanitariuszy. Szczęście w tym takie, że są to ludzie Kakuzu, więc jesteśmy bezpieczni.
Ki- A ta gorsza? .__.
P- Musimy po niego pójść -__-"
S- Daleko to jest?
Ka- Nie zbyt. Dojdziemy tam w 4 godziny.
H- CO?! Kakuzu! Nie bądź taki! Pogadaj z nimi czy coś! A sam przyjść do nas nie może??? ;o;
Ka- Hidan, przestań marudzić jak dzieciak. Myślę, że raczej ciężko byłoby ci się poruszać, gdybyś był rozerwany bombą =,=
H- Pffff, cienias -,-
Ka- Oh? Nie sądziłem, że jesteś taki odważny. To jak? Chcesz się przekonać, jak to jest poruszać się w kawałkach? <nadstawia zaciśniętą pięść>
H- <ciężko przełyka ślinę> N-nie, Kakuzu, ja tylko żartowałem, przepraszam ;__;
Ka- Hm, od razu lepiej.
H- Ej?! Jak to nie sądziłeś, że jestem odważny?! Co ty sobie-
Ki- Skończcie w końcu, im wcześniej zaczniemy iść, tym szybciej dokopiemy Deidarze @_@
A- Pan ,, mam skrzela na policzkach i chodzę po lądzie" dobrze gada.
Ki- No właś...- EJ! To z ,,Panem ze skrzelami na policzkach" to o mnie było? >O<
A- Nie ma czasu, idziemy po blondynę!
Ki- T^T <tak bardzo zignorowany>
Jest las, zaczyna się ściemniać, wilki już wyją swoją wieczorną pieśń do kotleta eyey, ten no... Księżyca .__." Każdy szedł marszem, nikt nie zostawał w tyle...
A- <szczęka zębami> Czemu nocą jest zimno brrrzzzz >_<"
T- Kakuzu- sempai! Daleko jeszcze? ;-;
Ka- =,=" <masuje skroń>
H-Tobi, na litość... Przestań się w końcu pytać co pięć minut, bo od 3 godzin nie dajesz nam spokoju!
T- Tobi chce zobaczyć Deidare-sempai!;o;
P- Zaraz zobaczysz... Według współrzędnych to powinien być ten budynek przed nami.
A- Świetnie! Widzę, że tu są kolejni geniusze, którzy postanowili wybudować się w samym środku lasu. Genialnie! <klap klap> =,=
Ponuro wyglądający szpital był już na wyciągnięcie ręki. Wyszli z niego jacyś dziwni ludzie w kitlach. W ogóle nie przypominali lekarzy, których pokazują na co dzień w różnorakich serialach...Ustawili się w dwóch rządkach po lewej i prawej stronie drzwi. Stanęli na baczność, lecz żadnej komendy nie było. Po chwili ze szpitala wyszedł dość wyróżniający się z całej reszty mężczyzna. Kierował się w naszą stronę, podszedł do Kakuzu i nisko się ukłonił, po czym uścisnęli sobie dłonie.
Ts(Tousen)- Miło mi cię znów widzieć, Kakuzu- sama.
Ka- Wiesz po kogo przyszedłem.
Ts- Jakże by inaczej <patrzy przenikliwym spojrzeniem za Kakuzu, gdzie stoi reszta> Rozumiem, że oni wchodzą z tobą...?
Ka- Tak. Ten bezmózgi blondyn wysadził całą siedzibę, łącznie z paroma ładnymi hektarami lasu...
Ts- Um... To źle, bardzo źle... Ale mózg ma akurat nienaruszony, wiem, bo sam sprawdzałem.
A- <blada> { Kim jest ten typek .__." Zagorzały fan medyki? =-=}
Ts- A tę dziewczynkę widzę po raz pierwszy... <kuca tuż przed nią> Jest przeraźliwie blada. Może powinienem pobrać krew do zbadania... Najlepiej zostań na kilka dni, mamy świetne sale i opiekę! Hmm... przeszczep też nie zaszkodzi... <nakręca się>
A- C-c-co? Przeszczep? Czego?! O_O
Ts- O! Jąka się, korekcję strun też zrobimy!
Ka- <Jebut Tousena> Opanuj się idioto =,= Jąka się, bo ją straszysz. Samą twarzą już przyprawiasz o dreszcze...
Ts- Tak się składa, że twarz mam fantastyczną! Może mam nieco inny styl bycia...
A- {Gościu brzydki nie jest, ale bez przesady... A ten styl bycia jest oddalony od normalnego... BA! O kilka lat świetlnych! ;-;}
Ts- Wracając... Wejdźcie do środka, moja asystentka wam powie, gdzie wasz przyjaciel się znajduje. Za mną.
Wszyscy idą za doktorkiem. Pielęgniarze po bokach kłaniali się do samych stup, gdy Kakuzu przechodził... Jest bardzo ważną osobistością jak widać. Wszyscy byli już w środku, Kakuzu podszedł do potężnie zbudowanej kobiety, która przypominała pielęgniarkę...
(Pi)elęgniarka- Witam serdecznie Kakuzu-sama! <ukłon>
Ka- Gdzie leży Deidara?
Pi- Chodzi o tego blondyna?
Ka- <kiwną głową>
Pi- Jest w sali numer osiem...
H- Świetnie, idziemy!
Pi- ... dziewięć, dziesięć i trochę w jedenastce się znajdzie.
All- Eeeeeeee.... O_______________O"
Pi- Korytarzem prosto, później w lewo i po chwili w prawo.
P- Idziemy, nie ociągać się.
A- { Ten gamoń naprawdę się wysadził na kawałki, cholera, gdzie ja wylądowałam -,-" } E-ej, Kakuzu...
Ka- O co chodzi?
A- Skoro Deidara jest w kilku częściach, to przypadkiem, no tego... Nie żyje!? =o="
Ka- Tutejsi lekarze mają kilka zakazanych technik, Deidarze nic nie będzie.
A- A-aha... .____."
H- To tutaj!
Hidan otworzył drzwi, wszystkim ukazała się głowa Deidary, leżąca na metalowym stole. Wbite w nią było kilka narzędzi lekarskich, wszystko wyglądało dość normalnie, tylko jeden, mały szczegół nie dawał nikomu spokoju... A mianowicie...
Ki- CZEMU ON ŻYJE?!?!?!?!
H- Chyba zaraz zwrócę własny żołądek x__X
I- I ty to mówisz? Byłeś tysiące razy rozczłonkowany.
H- Ale nie sądziłem, że to aż tak obleśnie wygląda x__X
Z- No, no, biedny Deidara, tak nisko upadł ._."
D- JA WSZYSTKO SŁYSZĘ!!! ODDAJCIE MI CIAŁO NATYCHMIAST!
A- No, no, ale włosy mu ocalały. ._."
Ki- Te jego blond włoski powinny się zwęglić na samym początku eksplozji c:
S- Muszę wziąć od niego namiary na fryzjera c:
D- Nienawidzę was! Nienawidzę =,=
Ka- Hoo? Ok. Zwijamy się, nic tu po nas.
D- E-ej! Czekajcie, żartowałem! Nie bierzcie tego tak na poważnie!
P- Wiesz, mógł byś okazać choć odrobinę wdzięczności.
A- Szliśmy tu ponad 4 godziny, a ty sobie tylko leżałeś... I to na kilku łóżkach ;x
D- Nie wkurzaj mnie -.-"
Do sali weszła stosunkowo młoda pielęgniarka w blond włosach, spiętych w kok.
R(ena)- Kakuzu-sama! Witaj, co cię do nas sprowadza? <rzuca mu się na szyje>
Ka- <Odsuwa się, przez co dziewczyna wpada na ścianę>
R- <otrzepuje się i powtarza przywitanie> E... Dzień dobry Kakuzu-sama.... <kłania się>
Ka- Sprowadza mnie ten oto przygłup bez ciała -_-
D- Kogo nazywasz przygłupem, przygłupie?! <zapadła cisza>
H- Uuuuuuu.... Przesadziłeś...
Ka- Przygłupie powiadasz? Widzę, że chcesz się przekonać, jak to jest mieć jeszcze głowę w kilku nano-kawałkach.... <łapie blondyna za włosy i unosi>
D- AAAA >O< GomenasaiGomenasaiGomenasaiGomenasaiGomenasai!!!
Ka- O, zebrało ci się na płacz?
D- <łzy ściekają mu po twarzy> Nie chciałem, wyrwało mi się, gomen ,,>_<,,
Ka- No, no, to mi nie wystarczy za tę zniewagę mojej osoby.
D- Zapłacę ci! Oddam wszystkie pieniądze jakie mam.
R- To ja pójdę już... <wychodzi z dziwnym uśmiechem>
Ka- Pieniądze mam, twoja cała ilość pieniędzy jest niczym, w porównaniu z tym, co ja zarabiam na tydzień....
D- Dobra dobra dobra! Wysprzątam ci pokój! Będzie lśnił!
Ka- To już jest bardziej interesujące... Kontynuuj.
D- Cały pokój!
Ka- To może tak... Mój pokój, toaletę i umyjesz moje samochody włącznie z limuzyną, będzie cię także zobowiązywała tajemnica, co trzymam w poszczególnych miejscach.
D- No, no dobra... Jeden raz mi nie zaszkodzi...
Ka- Oj, tośmy się nie zrozumieli. Mi chodziło, że będziesz u mnie sprzątał CODZIENNIE, na czas nieokreślony...
D- S-słucham?!
A- <po cichu do Itachiego> Kakuzu ma samochody? I limuzynę? Ktoś o tym w ogóle wiedział? Czy jak zwykle ja jestem niepoinformowana o takich rzeczach? Kiedy on w ogóle tym jeździ?!
I- Kakuzu jest potężnie bogaty... Ma mnóstwo cennych rzeczy. Czasami znika, a to w dzień, a to w nocy... Jako jedyny ma swój ,,własny kąt", bo każdy ma pokój w parze z partnerem...
Ki- Ej, Dlaczego Kakuzu ma własną toaletę?!
A- A wy nie macie?!
Ki- Nie, a ty?!
A- Ey... N-nie... { No co? Mam się przyznać, że mam swój własny kąt i do tego toaletę? Zaraz by zrobili mi najazd na mój pokój, niech myślą, że cierpię tak samo jak oni ;-;} To jest niesprawiedliwe! ;x
D- Ja nie dam rady tego ogarnąć!
Ka- Hm? Poddajesz się? No dobrze, pożegnaj się z...
D- Nie! Stop! A-a mogę sobie dobrać pomoc?!
Ka- Ho? Pomoc? Nie źle kombinujesz. No dobrze, ale wątpię, że ktoś się zgodzi na...
A- Ja się zgłaszam! ;x
Wzrok wszystkich skierował się na Aquę stojącą prawie że na środku z podniesioną ręką i miną w stylu ,,Co mi tam, podjęłam decyzję, ale nawet nie wiem, w co się pakuję!", lub bardziej współcześnie określę: ,,YOLO" c:
Ka- E? Aqua? Ty i sprzątanie? Nowość. .__."
D- N-naprawdę chcesz mi pomóc? ;o; <rozmarzony>
A- Hai! Pomogę Deidarze! { I zobaczę jak mieszka najbogatszy akatsuk! *.*}
Ka- Hmm, nie będę wnikał. <podejrzliwe spojrzenie na dziewczynę> Albo nie... Co to za błysk w oku?
A- Hę? Jakim oku? Ja po prostu chcę się nawrócić i być dobrym człowiekiem!
W całej sali rozległ się śmiech...
A- =,=
Ka- W-wybacz <krztusi się ze śmiechu> Ale ty nie możesz mówić poważnie, w twoich ustach to tak nierealnie brzmi, że aż niepoważnie słodko xddd
I- Nasza Aqua chyba się zgubiła w lesie, bo ty nie możesz nią być ;D
P- Nie mogę sobie wyobrazić ciebie z jakimkolwiek narzędziem sprzątającym c:
S- Ty ledwie co wstajesz z łóżka, a jak już próbujesz, to i tak kończysz na podłodze i dalej śpisz x3
A- Aż tak jestem leniwa? ;_; Ranicie Y^Y
P- Wybacz, ale chyba wyznaczymy kogoś innego... <ociera mokre oczy>
A- Ale ja chcę pomóc Deidarze! Chcę! >///<"
Ka- Dobra, dobra, jak chcesz, to możesz spróbować, ale dasz sobie zrobić zdjęcie.
A- A ty dasz sobie połamać żebra c:
P- Uu, kicia pokazała pazurki ^_^
A- Grrrr >///< Nienawidzę was ! >O<
I- Wiemy, wiemy <klepu klepu po głowie>
D- Eekhem! Nie chcę wam psuć tej wzruszającej chwili...
H- To nie psuj.
D- '____' <zatkany>
Ka- Dobra, pozszywam cię i się zwijamy...
D- No nareszcie...
Nagle z głośników szpitalnych rozległ się pisk i ktoś przemówił...
G(łos)- Hahahahahahaha! Nie będzie wam tak łatwo zwinąć się z tego szpitala! Tak się składa, że ukryłem wszystkie rozerwane części blondyna gdzieś w różnych zakamarkach szpitala! Macie czas do wieczora, inaczej wszystkie części rozpuszczą się w kwasie! Mwahahahahahah! <rozłącza się>
T- Nie!!!!!!! Deidara sempai!!!
D- Moje kończyny!;o;
Ki- O co chodzi?! Co to za psychopata?!
H- Nie! Nie wierzę, bałem się, że kiedyś wyląduje w takiej sytuacji! Teraz wszyscy zginiemy!!!
A- Głodna jestem ;-;
All- <wszyscy patrzą na dziewczynę> -__-"
Ka- Za każdym razem, kiedy tu jestem. Zawsze!
Wkurzony Kakuzu podszedł do ściany i ją rozwalił, przechodząc do następnego pokoju znowu rozwala ścianę i tak w kółko... W końcu stanął w jednym miejscu, zrobił dziurę w podłodze i wskoczył na niższe piętro. Wszyscy pobiegli za nim. Oczom Kakuzu ukazał się Tousen, był otoczony trzema komputerami, koło niego stał mikrofon i modulator dźwięku. Stało tam jeszcze picie i jakieś jedzenie. Zaskoczony zerwał się z krzesła jak poparzony.
Ts- K-Kakuzu-sama! Witaj... Właśnie miałem was uprzedzić, że w szpitalu grasuje psych...-
K- <łapie Tousena za szyje i unosi> Co ty sobie cholera wyobrażasz psycholu? =,=
Ts- Ja... Ja tylko...
P- A więc to jego sprawka?
A- <śmieje się> Szkoda, że nie ma tu Konan, byłby cosplay ,,scoby'ego" x3 Ten parszywy opryszek wszystko ukartował! Mwahahahahahah c;
All- ?! =,="
A- No co? Głodna jestem ;-;
Ka- Co z tobą? Przecież lekarzem jesteś, a nie przedszkolanką -,-"
Ts- Wiem, ale... Ale miało być zabawnie... Ja wiecznie siedzę w tym szpitalu, a największą atrakcją jest tutaj dosypywanie losowych ziółek i leków do bufetowego jedzenia dla pacjentów i obserwowanie ich reakcji... Eh...
T- To takie smutne! Tobi przytuli!
Ts- N-nie! Nie trzeba...!
P- Słuchaj, zamiast robić takie chore rzeczy, to ewentualnie mógł byś przyjść jak ci się będzie nudzić... No nie wiem... W roli opiekunki do Aquy... Czy coś...
A- Co takiego?!
P- <zatyka jej usta> Albo po prostu tak sobie ekem... Ale się zapowiedz! -,-
Ts- N-naprawdę?! ;O; Mógłbym?! <rzuca się na szyję>
P- <Odsuwa się>
Ts- Auć... Chętnie się zajmę Aquą, jestem po pedagogice! Nastoletni wiek jest bardzo trudnym wiekiem...
A- Kakuzu... Mogę go zabić? ;-;
Ka- Ehh, wracajmy już.
P- To świetny pomysł. Idziemy.
<wszyscy zmierzają do wyjścia>
D- EEEEJJJJ!!!!
Ki- O,zapomnieliśmy o tobie ;-;
D- =___=
Ka- Są już wszystkie jego części?
T- Hai ^_^ Tobi poskładał.
Ki- Tobi, ale stopa nie może być w łokciu -,-
T- Tobi przeprasza ;-;
I- <składa> Tak powinno być dobrze.
Ka- No dobrze, zaczynamy.
Z rąk Kakuzu zaczęły wychodzić druty, które wbijały się w ciało Blondyna. Gdy skończył, wykonał pewne techniki, dzięki którym chłopak miał pełną władzę w kończynach. Deidara był bardzo szczęśliwy, lecz jednak uczucia były trochę mieszane, przez to na co się zgodził... Coś jakby teściowa spadała w przepaść twoim samochodem. Aqua wręcz nie mogła się doczekać, aż zobaczy pokój Kakuzu. Niestety ona też odnosiła wrażenie, że gotuje się coś więcej... I wcale nie mówię tu o kulinariach. A, moment, mały szczegół umkną naszym Akatsukom...
I- Ej, wszystko ładnie, pięknie... ALE GDZIE MY MAMY MIESZKAĆ?
All- O________O
D- Oj, chyba nici ze sprzątania pokoju Kakuzu ^W^
Ka- Nie martw się, Deidara. Wszystko w swoim czasie ^_^
T- Tobi się boi ;_;
P- Spokojnie, bez paniki. Coś się wymyśli...
Ts- Możecie zostać u mnie!
Ki- N-nie, nie ma takiej potrzeby, poprosimy tylko o śpiwory i namioty ;-;
Ts- Oczywiście <wyciąga wielką torbę zza ściany> Proszę bardzo ;-; Przemyśleliście to ? ;-;
P- Taak... Dzięki, cześć.
Ts- Może chcecie kanapeczki na drogę ? ;-;
A- Ta...-!
Ka- <zatyka jej usta i ciągnie ku wyjściu>
Ts- Uważajcie na siebie, kiedyś was odwiedzę! Pa pa!<macha im>
A- Mfmfmfffmfmmfmfmfmfmff =____=
Ka- Eh, <odtyka jej usta>
A- No wiesz? Mięliśmy okazję zgarnąć jedzenie >///<
Ka- Masz pojęcie co on pakuje do jedzenia? Same tabletki, podejrzane zioła, proszki...
A- Buuuu T_T
Ka- Coś się znajdzie, ale znajdźmy jakieś dogodne miejsce.
Ki- Bo przez kogoś nie ma gdzie spać =.=
D- Przecież przeprosiłem ;-;
A- Ej, a gdzie jest Konan?
All- O___O
- Może to dlatego, że masz zamknięte oczy? -,-"
Mam mroczki przed oczami ;-;
- Wstawaj, tylko ty leżysz.
Aquos, przypomnij mi, co się stało .__.
-Ehh... Była ciemna, zimowa noc. Wokół biało niczym...
Do rzeczy! =__=
-Ej, nastrój chciałem zrobić >_<
Ja ci zaraz zrobię nastrój! Jak kopa zasadzę, to będziesz miał swój $#%$# nastrój! >o<
- Daidara zrobił bum bum, a wy fru fru w powietrze i jeb jeb na ziemię. Pasuje =,=
Nie mogłeś tak od razu?
-<facepalm>
T- Aqua-san! Aqua-san!!! Wstawaj! ;o;
S- Tobi, uszkodzisz jej słuch jak dalej będziesz się tak darł -,-
A- Czy ktoś widział numer tego... /__\
T- Aqua-san! Ty żyjesz!!! ^O^ <ściska>
A- Ano żyję...
Ki- Ej, a co z Deidarą?
I- A co ma być? Wysadził się, raczej tego nie przeżył...
T- DEIDARA-SEMPAI!!! DEIDARA-SEMPAI!!!
H- No nie, Tobi wpadł w histerię... ;_;
A- A gdzie rudzielec?
Ki- Pain? Poszedł gdzieś z Kakuzu, bo Kakuzu przysłano ptaka pocztowego i poprosił Paina na stronę...
I- <ściszonym głosem do Aquy> Ej, Aqua, przy nas mów na Paina jak chcesz, ale upewnij się, że Liderka i Konan nie ma w pobliżu. Pain każe do siebie mówić ,,Liderze". Raz Deidara św. Pamięci powiedział na Lidera ,,Blaszak". Przez 2 miesiące nie był w stanie normalnie funkcjonować, a Lider zawołał go tylko na 5 minut do biura... No i...
Ki- I Konan to parszywy konfident starający się o względy Lidera... Z małym skutkiem ._.
A- O___O
P- Jesteśmy. Mam dwie wiadomości, jedna zła, druga jeszcze gorsza.
H- No, słuchamy .__.
P- Zła wiadomość jest taka, że Deidare znalazł oddział wyszkolonych sanitariuszy. Szczęście w tym takie, że są to ludzie Kakuzu, więc jesteśmy bezpieczni.
Ki- A ta gorsza? .__.
P- Musimy po niego pójść -__-"
S- Daleko to jest?
Ka- Nie zbyt. Dojdziemy tam w 4 godziny.
H- CO?! Kakuzu! Nie bądź taki! Pogadaj z nimi czy coś! A sam przyjść do nas nie może??? ;o;
Ka- Hidan, przestań marudzić jak dzieciak. Myślę, że raczej ciężko byłoby ci się poruszać, gdybyś był rozerwany bombą =,=
H- Pffff, cienias -,-
Ka- Oh? Nie sądziłem, że jesteś taki odważny. To jak? Chcesz się przekonać, jak to jest poruszać się w kawałkach? <nadstawia zaciśniętą pięść>
H- <ciężko przełyka ślinę> N-nie, Kakuzu, ja tylko żartowałem, przepraszam ;__;
Ka- Hm, od razu lepiej.
H- Ej?! Jak to nie sądziłeś, że jestem odważny?! Co ty sobie-
Ki- Skończcie w końcu, im wcześniej zaczniemy iść, tym szybciej dokopiemy Deidarze @_@
A- Pan ,, mam skrzela na policzkach i chodzę po lądzie" dobrze gada.
Ki- No właś...- EJ! To z ,,Panem ze skrzelami na policzkach" to o mnie było? >O<
A- Nie ma czasu, idziemy po blondynę!
Ki- T^T <tak bardzo zignorowany>
Jest las, zaczyna się ściemniać, wilki już wyją swoją wieczorną pieśń do kotleta eyey, ten no... Księżyca .__." Każdy szedł marszem, nikt nie zostawał w tyle...
A- <szczęka zębami> Czemu nocą jest zimno brrrzzzz >_<"
T- Kakuzu- sempai! Daleko jeszcze? ;-;
Ka- =,=" <masuje skroń>
H-Tobi, na litość... Przestań się w końcu pytać co pięć minut, bo od 3 godzin nie dajesz nam spokoju!
T- Tobi chce zobaczyć Deidare-sempai!;o;
P- Zaraz zobaczysz... Według współrzędnych to powinien być ten budynek przed nami.
A- Świetnie! Widzę, że tu są kolejni geniusze, którzy postanowili wybudować się w samym środku lasu. Genialnie! <klap klap> =,=
Ponuro wyglądający szpital był już na wyciągnięcie ręki. Wyszli z niego jacyś dziwni ludzie w kitlach. W ogóle nie przypominali lekarzy, których pokazują na co dzień w różnorakich serialach...Ustawili się w dwóch rządkach po lewej i prawej stronie drzwi. Stanęli na baczność, lecz żadnej komendy nie było. Po chwili ze szpitala wyszedł dość wyróżniający się z całej reszty mężczyzna. Kierował się w naszą stronę, podszedł do Kakuzu i nisko się ukłonił, po czym uścisnęli sobie dłonie.
Ts(Tousen)- Miło mi cię znów widzieć, Kakuzu- sama.
Ka- Wiesz po kogo przyszedłem.
Ts- Jakże by inaczej <patrzy przenikliwym spojrzeniem za Kakuzu, gdzie stoi reszta> Rozumiem, że oni wchodzą z tobą...?
Ka- Tak. Ten bezmózgi blondyn wysadził całą siedzibę, łącznie z paroma ładnymi hektarami lasu...
Ts- Um... To źle, bardzo źle... Ale mózg ma akurat nienaruszony, wiem, bo sam sprawdzałem.
A- <blada> { Kim jest ten typek .__." Zagorzały fan medyki? =-=}
Ts- A tę dziewczynkę widzę po raz pierwszy... <kuca tuż przed nią> Jest przeraźliwie blada. Może powinienem pobrać krew do zbadania... Najlepiej zostań na kilka dni, mamy świetne sale i opiekę! Hmm... przeszczep też nie zaszkodzi... <nakręca się>
A- C-c-co? Przeszczep? Czego?! O_O
Ts- O! Jąka się, korekcję strun też zrobimy!
Ka- <Jebut Tousena> Opanuj się idioto =,= Jąka się, bo ją straszysz. Samą twarzą już przyprawiasz o dreszcze...
Ts- Tak się składa, że twarz mam fantastyczną! Może mam nieco inny styl bycia...
A- {Gościu brzydki nie jest, ale bez przesady... A ten styl bycia jest oddalony od normalnego... BA! O kilka lat świetlnych! ;-;}
Ts- Wracając... Wejdźcie do środka, moja asystentka wam powie, gdzie wasz przyjaciel się znajduje. Za mną.
Wszyscy idą za doktorkiem. Pielęgniarze po bokach kłaniali się do samych stup, gdy Kakuzu przechodził... Jest bardzo ważną osobistością jak widać. Wszyscy byli już w środku, Kakuzu podszedł do potężnie zbudowanej kobiety, która przypominała pielęgniarkę...
(Pi)elęgniarka- Witam serdecznie Kakuzu-sama! <ukłon>
Ka- Gdzie leży Deidara?
Pi- Chodzi o tego blondyna?
Ka- <kiwną głową>
Pi- Jest w sali numer osiem...
H- Świetnie, idziemy!
Pi- ... dziewięć, dziesięć i trochę w jedenastce się znajdzie.
All- Eeeeeeee.... O_______________O"
Pi- Korytarzem prosto, później w lewo i po chwili w prawo.
P- Idziemy, nie ociągać się.
A- { Ten gamoń naprawdę się wysadził na kawałki, cholera, gdzie ja wylądowałam -,-" } E-ej, Kakuzu...
Ka- O co chodzi?
A- Skoro Deidara jest w kilku częściach, to przypadkiem, no tego... Nie żyje!? =o="
Ka- Tutejsi lekarze mają kilka zakazanych technik, Deidarze nic nie będzie.
A- A-aha... .____."
H- To tutaj!
Hidan otworzył drzwi, wszystkim ukazała się głowa Deidary, leżąca na metalowym stole. Wbite w nią było kilka narzędzi lekarskich, wszystko wyglądało dość normalnie, tylko jeden, mały szczegół nie dawał nikomu spokoju... A mianowicie...
Ki- CZEMU ON ŻYJE?!?!?!?!
H- Chyba zaraz zwrócę własny żołądek x__X
I- I ty to mówisz? Byłeś tysiące razy rozczłonkowany.
H- Ale nie sądziłem, że to aż tak obleśnie wygląda x__X
Z- No, no, biedny Deidara, tak nisko upadł ._."
D- JA WSZYSTKO SŁYSZĘ!!! ODDAJCIE MI CIAŁO NATYCHMIAST!
A- No, no, ale włosy mu ocalały. ._."
Ki- Te jego blond włoski powinny się zwęglić na samym początku eksplozji c:
S- Muszę wziąć od niego namiary na fryzjera c:
D- Nienawidzę was! Nienawidzę =,=
Ka- Hoo? Ok. Zwijamy się, nic tu po nas.
D- E-ej! Czekajcie, żartowałem! Nie bierzcie tego tak na poważnie!
P- Wiesz, mógł byś okazać choć odrobinę wdzięczności.
A- Szliśmy tu ponad 4 godziny, a ty sobie tylko leżałeś... I to na kilku łóżkach ;x
D- Nie wkurzaj mnie -.-"
Do sali weszła stosunkowo młoda pielęgniarka w blond włosach, spiętych w kok.
R(ena)- Kakuzu-sama! Witaj, co cię do nas sprowadza? <rzuca mu się na szyje>
Ka- <Odsuwa się, przez co dziewczyna wpada na ścianę>
R- <otrzepuje się i powtarza przywitanie> E... Dzień dobry Kakuzu-sama.... <kłania się>
Ka- Sprowadza mnie ten oto przygłup bez ciała -_-
D- Kogo nazywasz przygłupem, przygłupie?! <zapadła cisza>
H- Uuuuuuu.... Przesadziłeś...
Ka- Przygłupie powiadasz? Widzę, że chcesz się przekonać, jak to jest mieć jeszcze głowę w kilku nano-kawałkach.... <łapie blondyna za włosy i unosi>
D- AAAA >O< GomenasaiGomenasaiGomenasaiGomenasaiGomenasai!!!
Ka- O, zebrało ci się na płacz?
D- <łzy ściekają mu po twarzy> Nie chciałem, wyrwało mi się, gomen ,,>_<,,
Ka- No, no, to mi nie wystarczy za tę zniewagę mojej osoby.
D- Zapłacę ci! Oddam wszystkie pieniądze jakie mam.
R- To ja pójdę już... <wychodzi z dziwnym uśmiechem>
Ka- Pieniądze mam, twoja cała ilość pieniędzy jest niczym, w porównaniu z tym, co ja zarabiam na tydzień....
D- Dobra dobra dobra! Wysprzątam ci pokój! Będzie lśnił!
Ka- To już jest bardziej interesujące... Kontynuuj.
D- Cały pokój!
Ka- To może tak... Mój pokój, toaletę i umyjesz moje samochody włącznie z limuzyną, będzie cię także zobowiązywała tajemnica, co trzymam w poszczególnych miejscach.
D- No, no dobra... Jeden raz mi nie zaszkodzi...
Ka- Oj, tośmy się nie zrozumieli. Mi chodziło, że będziesz u mnie sprzątał CODZIENNIE, na czas nieokreślony...
D- S-słucham?!
A- <po cichu do Itachiego> Kakuzu ma samochody? I limuzynę? Ktoś o tym w ogóle wiedział? Czy jak zwykle ja jestem niepoinformowana o takich rzeczach? Kiedy on w ogóle tym jeździ?!
I- Kakuzu jest potężnie bogaty... Ma mnóstwo cennych rzeczy. Czasami znika, a to w dzień, a to w nocy... Jako jedyny ma swój ,,własny kąt", bo każdy ma pokój w parze z partnerem...
Ki- Ej, Dlaczego Kakuzu ma własną toaletę?!
A- A wy nie macie?!
Ki- Nie, a ty?!
A- Ey... N-nie... { No co? Mam się przyznać, że mam swój własny kąt i do tego toaletę? Zaraz by zrobili mi najazd na mój pokój, niech myślą, że cierpię tak samo jak oni ;-;} To jest niesprawiedliwe! ;x
D- Ja nie dam rady tego ogarnąć!
Ka- Hm? Poddajesz się? No dobrze, pożegnaj się z...
D- Nie! Stop! A-a mogę sobie dobrać pomoc?!
Ka- Ho? Pomoc? Nie źle kombinujesz. No dobrze, ale wątpię, że ktoś się zgodzi na...
A- Ja się zgłaszam! ;x
Wzrok wszystkich skierował się na Aquę stojącą prawie że na środku z podniesioną ręką i miną w stylu ,,Co mi tam, podjęłam decyzję, ale nawet nie wiem, w co się pakuję!", lub bardziej współcześnie określę: ,,YOLO" c:
Ka- E? Aqua? Ty i sprzątanie? Nowość. .__."
D- N-naprawdę chcesz mi pomóc? ;o; <rozmarzony>
A- Hai! Pomogę Deidarze! { I zobaczę jak mieszka najbogatszy akatsuk! *.*}
Ka- Hmm, nie będę wnikał. <podejrzliwe spojrzenie na dziewczynę> Albo nie... Co to za błysk w oku?
A- Hę? Jakim oku? Ja po prostu chcę się nawrócić i być dobrym człowiekiem!
W całej sali rozległ się śmiech...
A- =,=
Ka- W-wybacz <krztusi się ze śmiechu> Ale ty nie możesz mówić poważnie, w twoich ustach to tak nierealnie brzmi, że aż niepoważnie słodko xddd
I- Nasza Aqua chyba się zgubiła w lesie, bo ty nie możesz nią być ;D
P- Nie mogę sobie wyobrazić ciebie z jakimkolwiek narzędziem sprzątającym c:
S- Ty ledwie co wstajesz z łóżka, a jak już próbujesz, to i tak kończysz na podłodze i dalej śpisz x3
A- Aż tak jestem leniwa? ;_; Ranicie Y^Y
P- Wybacz, ale chyba wyznaczymy kogoś innego... <ociera mokre oczy>
A- Ale ja chcę pomóc Deidarze! Chcę! >///<"
Ka- Dobra, dobra, jak chcesz, to możesz spróbować, ale dasz sobie zrobić zdjęcie.
A- A ty dasz sobie połamać żebra c:
P- Uu, kicia pokazała pazurki ^_^
A- Grrrr >///< Nienawidzę was ! >O<
I- Wiemy, wiemy <klepu klepu po głowie>
D- Eekhem! Nie chcę wam psuć tej wzruszającej chwili...
H- To nie psuj.
D- '____' <zatkany>
Ka- Dobra, pozszywam cię i się zwijamy...
D- No nareszcie...
Nagle z głośników szpitalnych rozległ się pisk i ktoś przemówił...
G(łos)- Hahahahahahaha! Nie będzie wam tak łatwo zwinąć się z tego szpitala! Tak się składa, że ukryłem wszystkie rozerwane części blondyna gdzieś w różnych zakamarkach szpitala! Macie czas do wieczora, inaczej wszystkie części rozpuszczą się w kwasie! Mwahahahahahah! <rozłącza się>
T- Nie!!!!!!! Deidara sempai!!!
D- Moje kończyny!;o;
Ki- O co chodzi?! Co to za psychopata?!
H- Nie! Nie wierzę, bałem się, że kiedyś wyląduje w takiej sytuacji! Teraz wszyscy zginiemy!!!
A- Głodna jestem ;-;
All- <wszyscy patrzą na dziewczynę> -__-"
Ka- Za każdym razem, kiedy tu jestem. Zawsze!
Wkurzony Kakuzu podszedł do ściany i ją rozwalił, przechodząc do następnego pokoju znowu rozwala ścianę i tak w kółko... W końcu stanął w jednym miejscu, zrobił dziurę w podłodze i wskoczył na niższe piętro. Wszyscy pobiegli za nim. Oczom Kakuzu ukazał się Tousen, był otoczony trzema komputerami, koło niego stał mikrofon i modulator dźwięku. Stało tam jeszcze picie i jakieś jedzenie. Zaskoczony zerwał się z krzesła jak poparzony.
Ts- K-Kakuzu-sama! Witaj... Właśnie miałem was uprzedzić, że w szpitalu grasuje psych...-
K- <łapie Tousena za szyje i unosi> Co ty sobie cholera wyobrażasz psycholu? =,=
Ts- Ja... Ja tylko...
P- A więc to jego sprawka?
A- <śmieje się> Szkoda, że nie ma tu Konan, byłby cosplay ,,scoby'ego" x3 Ten parszywy opryszek wszystko ukartował! Mwahahahahahah c;
All- ?! =,="
A- No co? Głodna jestem ;-;
Ka- Co z tobą? Przecież lekarzem jesteś, a nie przedszkolanką -,-"
Ts- Wiem, ale... Ale miało być zabawnie... Ja wiecznie siedzę w tym szpitalu, a największą atrakcją jest tutaj dosypywanie losowych ziółek i leków do bufetowego jedzenia dla pacjentów i obserwowanie ich reakcji... Eh...
T- To takie smutne! Tobi przytuli!
Ts- N-nie! Nie trzeba...!
P- Słuchaj, zamiast robić takie chore rzeczy, to ewentualnie mógł byś przyjść jak ci się będzie nudzić... No nie wiem... W roli opiekunki do Aquy... Czy coś...
A- Co takiego?!
P- <zatyka jej usta> Albo po prostu tak sobie ekem... Ale się zapowiedz! -,-
Ts- N-naprawdę?! ;O; Mógłbym?! <rzuca się na szyję>
P- <Odsuwa się>
Ts- Auć... Chętnie się zajmę Aquą, jestem po pedagogice! Nastoletni wiek jest bardzo trudnym wiekiem...
A- Kakuzu... Mogę go zabić? ;-;
Ka- Ehh, wracajmy już.
P- To świetny pomysł. Idziemy.
<wszyscy zmierzają do wyjścia>
D- EEEEJJJJ!!!!
Ki- O,zapomnieliśmy o tobie ;-;
D- =___=
Ka- Są już wszystkie jego części?
T- Hai ^_^ Tobi poskładał.
Ki- Tobi, ale stopa nie może być w łokciu -,-
T- Tobi przeprasza ;-;
I- <składa> Tak powinno być dobrze.
Ka- No dobrze, zaczynamy.
Z rąk Kakuzu zaczęły wychodzić druty, które wbijały się w ciało Blondyna. Gdy skończył, wykonał pewne techniki, dzięki którym chłopak miał pełną władzę w kończynach. Deidara był bardzo szczęśliwy, lecz jednak uczucia były trochę mieszane, przez to na co się zgodził... Coś jakby teściowa spadała w przepaść twoim samochodem. Aqua wręcz nie mogła się doczekać, aż zobaczy pokój Kakuzu. Niestety ona też odnosiła wrażenie, że gotuje się coś więcej... I wcale nie mówię tu o kulinariach. A, moment, mały szczegół umkną naszym Akatsukom...
I- Ej, wszystko ładnie, pięknie... ALE GDZIE MY MAMY MIESZKAĆ?
All- O________O
D- Oj, chyba nici ze sprzątania pokoju Kakuzu ^W^
Ka- Nie martw się, Deidara. Wszystko w swoim czasie ^_^
T- Tobi się boi ;_;
P- Spokojnie, bez paniki. Coś się wymyśli...
Ts- Możecie zostać u mnie!
Ki- N-nie, nie ma takiej potrzeby, poprosimy tylko o śpiwory i namioty ;-;
Ts- Oczywiście <wyciąga wielką torbę zza ściany> Proszę bardzo ;-; Przemyśleliście to ? ;-;
P- Taak... Dzięki, cześć.
Ts- Może chcecie kanapeczki na drogę ? ;-;
A- Ta...-!
Ka- <zatyka jej usta i ciągnie ku wyjściu>
Ts- Uważajcie na siebie, kiedyś was odwiedzę! Pa pa!<macha im>
A- Mfmfmfffmfmmfmfmfmfmff =____=
Ka- Eh, <odtyka jej usta>
A- No wiesz? Mięliśmy okazję zgarnąć jedzenie >///<
Ka- Masz pojęcie co on pakuje do jedzenia? Same tabletki, podejrzane zioła, proszki...
A- Buuuu T_T
Ka- Coś się znajdzie, ale znajdźmy jakieś dogodne miejsce.
Ki- Bo przez kogoś nie ma gdzie spać =.=
D- Przecież przeprosiłem ;-;
A- Ej, a gdzie jest Konan?
All- O___O
************
GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAI GOMENASAAAI Y_Y <kłania się>
Wybaczcie mi tę długą przerwę, ale nie miałam kompletnie czasu i problemy z zalogowaniem się ;-; Mam nadzieję że taka sytuacja się więcej nie powtórzy ;-; Jak chcecie to walcie mięchem w komentarzach, należy mi się ;-; Do następnej notki! Obiecuję! ;-;
Aqua~
niedziela, 9 lutego 2014
Święta, Święta i Sylwester!
P- Kim... KIM WY JESTEŚCIE??? .__."
Sr- Wy porwaliście Torę!!!
Ka- Torę? Nie, tylko Aquę.
U- Właśnie o nią chodzi!
Ne- Zawiązaliście jej oczy, a teraz ją chcecie związać drutami!!!
H- Nie, bawimy się w ,,co ja macam" *_*
Sr&U&Ne- Eee? O_________O"
A- DRUTY?! WIEDZIAŁAM!!! ^O^
U- Biedna Aqua, tyle musiała przejść! ;o;
Sr- Macie ją wypuścić!
P- Obawiam się, że to nie będzie takie proste...
Sr- Coś ty powiedział?!?!
Ne- Proste. Rozwiązujecie ją i puszczacie .___.
D- Nie w tym rzecz. Ona jest naszym więźniem.
Sr- Ale po co wam ona???
H- Bo ona...
Ka- <Jebut Hidana w łeb> Ona jest podejrzewana o bycie szpiegiem.
A- Słyszę głosy... .__."
Ka- A mówiłem, żebyś nie wdychała markerów!
A- Nie takie głosy! Znajome głosy!
U&Sr&Ko- AQUA!
A- Usagi?! Saru?! Koneko?! <Ściąga opaskę> T-to wy!!! QoQ
Sr- Nic ci nie jest?!
U- Zrobili ci coś?!
Ne- Zjadłabym coś .__.
Sr&U- =,="
A- A bo Pain miał niespo...- Patrzy na Paina całego w koktajlu- Lide-rek? Co się stało? Mikser się przekalibrował? .__.
P- Nie... Chciałem dla wszystkich zrobić latające koktajle... Ale ktoś tu nie raczył nawet zapukać =___=
Ne- Pukać? Pukać... *///*
U- <jeb w łeb> Uspokój hormony -_-
H- Czekaj... AAAA, PUKAĆ XDDD
Sa- Głupie dzieci, zabijmy je i po kłopocie -,-
Sr- Co ty sobie wyobrażasz?!
Sa- Spokój =.=
Sr- Z takimi tekstami to nie do nas!
Sa- A do kogo? Nie pyskuj mały dzieciaku, bo ci się oberwie -,-
Sr- Kogo nazywasz małym?!?!
Sa- Tego tam obok -,-
Sr- Nie lekceważ mnie!!! Bo pożałujesz >O<
Sa- No? Tylko tracę czas na jakiegoś wypierdka...<odwraca się>
Sr- CO?! @__@
Saru z pianą w ustach wskoczyła na plecy naburmuszonego Sasoriego. Hidan wyzwał Koneko na pojedynek ,,Kto wymaca najwięcej przedmiotów i kto przeleci więcej osób wzrokiem" ach, te dzieci...
Usagi przyklęknęła w kącie i przyjęła pozycję embrionalną... Reszta Akasi próbowała pomóc Sasoriemu z wyjątkiem Itachiego, który stał przy oknie, nie chcąc się mieszać w tę parodię życia morderców. Kakuzu siedział spokojnie w fotelu i czytał ulotki z biedronki. Biedny Pain, starał się zapanować nad tą sytuacją.
Aqua, która chciała na spokojnie porozmawiać z przyjaciółkami, wkurzyła się i wyszła przed siedzibę.
*Odtajnione informacje: Siedziba, cz. 1* <<<taa, oglądało się shingeki no kyojin <3 ;3>>>
~~Siedziba jest ogromnym budynkiem, który posiada kilkadziesiąt tajnych przejść, drzwi, wejść, tuneli itd. Siedziba jest wyposażona w dwa największe główne wejścia. Pierwsze wychodzi na południowy las. Otacza go jezioro i polana. Wejście jest zasłonięte wielkim, zabezpieczonym pieczęcią głazem. Drugie zaś, znajduje się w głębi lasu północnego. Wejście te jest zrobione w wielkiej, trawiastej górze. Jednak przód ma całkiem normalny. Drzwi z dzwonkiem, wycieraczka... Nawet jest duży ganek, nad którym jest kawałek dachu.~~
Dziewczyna kucnęła przed gankiem opierając się o duży filar podtrzymujący kawałek zadaszenia wystającego z trawiastej góry. Schowała marznące ręce w rękawy swetra, z każdym wydechem para ulatniała się jej z ust. Patrząc w szare niebo słuchała dźwięków rozbryzgującego się szkła wazonu wymieszanego z krzykiem Sasoriego, któremu aktualnie brakowało kilku kończyn.
Po kilku minutach Aqua spostrzegła, że z nieba zaczęły spadać białe puszyste płatki, niczym wata. Gdy jeden z płatków spadł jej na czubek nosa, była już całkowicie pewna, że to śnieg.
Eeeee? O__o Śnieg? Jak?
-Gdybyś uważała na fizyce i geografii, nie miałabyś z tym problemu...
W pierwszej chwili pomyślałam, że spalili Sasoriego i popiół wyleciał przez okno .__."
- Ehhh... Inni ludzie: Och! Śnieg! Jaki piękny!!!; Ty: O, Sasoriego spalili...
Mogłabyś chociaż spróbować być wrażliwsza... -3-"
Och kwiatki...! Trawka... Dużo trawki... Śnie..żek... Nie, nie mogę =_=
I- <Wychodzi przed siedzibę i siada na schodach> Aqua? Co ty tu robisz? Przeziębisz się.
A- Nie lubię hałasu -,-
I- Ja także. To twoje znajome?
A- Nie, nie znam ich, widzę je pierwszy raz .___."
I- Yhm... -,-
A- Dobra, dobra... Znam ;-;
I- Jak cię wyśledziły?
A- A skąd ja mam wiedzieć Y-Y
I- Heee... Pewnie przyszły cię uratować...
A- A niby przed kim?
I- No, przed nami. W końcu jesteśmy przestępcami .__.
A- Was samych trzeba ratować przed sobą -,-"
I- Ha ha ha -,-
Dziewczyna spojrzała przed siebie i spostrzegła, że dookoła są puszyste warstwy śniegu. Jednak pewien szczegół nie dawał jej spokoju, a mianowicie...
A- Dlaczego ten śnieg ma twarz?! O_O
I- Ej, faktycznie... Tylko taka jakaś...
A&I- BEZ NOSA O_O
V- <Otwiera oczy i się uśmiecha> No hej, co tam? ^W^
A- A!!AAAA!! >O< <Dziewczyna błyskawicznie znalazła się na... Itachim .__.>
I- <Z włosami Aquy wchodzącymi mu do oczu, ust...> No proszę.. TFU X_x Panna odważna przestraszyła się Voldemorta? ^_^
A- Uważaj, bo oberwiesz =_=
V- To ty jesteś tą dziewczyną, której tamte dziewczyny szukały?! *_*
A- A co? -,-
V- Żebym wiedział, że kogoś takiego szukamy, to podpieprzył bym komuś kwiaty z ogrodu *_*
A- <ciarki> N-nieważne .___.
I- Voldemort, zachowuj się. =,=
D- O, Voldemort, stary zbolu, weź się wynoś, bo jak lider cię zobaczy, to wytnie ci organy, a Kakuzu będzie wiedział, co z nimi zrobić -,-"
V- Co?! Czemu? ;o;
U- O! Voldemort!
Sr- Tu jesteś! Patrzcie ludzie, to Voldemort!!!
P- Słucham?! =__=
V- Ch-chyba na mnie już czas...
P- <Chwyci go za kołnierz> No proszę proszę... Kogo my tu mamy -.-
V- Ale wpadłem T-T
U- Ej, Aqua, zbieramy się .__.
A- Okej ^_^ <idzie>
P- EJ! Hola hola. A ty dokąd? =_=
A- No ten... Z nimi? Jak to się mówi, Alleluja i do przodu ^_^
P- Chciałaś powiedzieć, Alleluja i w tył zwrot =,=
A- Nie... Jestem pewna, że to było inaczej...
P- No było... Ciekawie .__. Ale zmiatać stąd. Żegnamy ^_^
A- Paaa! Narazie! ^o^
P- <łapie ją za kołnierz> Nie. Ty zostajesz =_=
A- Buuu TT__TT
Sr- Bez Aquy nie idziemy!
K&U- Właśnie!!!
P- To zostańcie. Tylko zachowujcie się w miarę przyzwoicie.
Sr- Co? Mamy tu zostać?!
P- Sama powiedziałaś, że bez niej nie idziecie.
U- No ale...!
P- Jakiś problem?
U- N-nie...
P- Zostało nam jeszcze kilka wolnych pokoi. Zajmujcie je w miarę szybko, bo się jeszcze rozmyślę. -,-
Ne- Mnie tam pasuje ^W^
T- <Wybiega podekscytowany> Będziemy mięli nowych przyjaciół!!! <3 *O* <Tuli je wszystkie>
Sr- A to co za jeden?! x__X
Ne- N-nie wiem X__x
U- T-tlenu...O2... x__X
T- Tobi się cieszy ;-;
U- E-ej... Ale nie długo Wigilia... nie?
T- WIGILIA!!!
H- Ej, co to jest wigilia?
Ka- Święto obchodzone w większej części Europy. Jest to czas, gdy rodzina spotyka się razem przy kolacji, dzieli się opłatkiem, jest miła atmosfera... bla bla bla... -,-
S- A co oni świętują?
I- Narodziny Pana Jezusa.
A- A i tak większość społeczeństwa traktuje to jako okazję i pretekst, żeby się po prostu nażreć =_=
D- Nie lubisz świąt?
A- Nie specjalnie...
T- Jak można ich nie lubić?! Są prezenty, opłatek i choinka!!! QoQ
A- Wiecie, kiedyś była ta cała magia... Ten nastrój... Ale już tego nie czuję, wiadomo... Może dlatego, że społeczeństwo ewoluowało w jeszcze większy burdel niż było... Pieszczotliwie mówiąc. -__-
D- Aqua... <łapie ją za ramiona i patrzy jej głęboko w oczy uwodzicielskim wzrokiem> Ty... MUSISZ POCZUĆ TĘ MAGIĘ ŚWIĄT!!! <Chaotycznie potrząsa nią niczym szmacianą lalką/ puszką coli>
A- Eyeyeyeyey... Możżesz przesstaćć.... PPrrroszęę X__x
D- Eh <Przestał, po chwili się uśmiecha> No więc... POCZUŁAŚ? ^_^ <Wyszczerz>
A- <Liść> CO TO MIAŁO DO CHOLERY ZNACZYĆ?! NIBY W JAKI SPOSÓB MIAŁAM POCZUĆ MAGIĘ ŚWIĄT?! NA RAZIE CZUJĘ JAKBY JAMA BRZUSZNA Z KLATKĄ PIERSIOWĄ GRAŁY W ZBIJAKA CEGŁAMI >O<
D- G-gomen ^_^""
Sr- Ej, faktycznie. To już jutro .__.
P- Kurcze, a mogło być tak spokojnie...
H- To ty chciałeś zataić święta?!?!
P- Jeszcze 10 sekund temu nie wiedziałeś o ich istnieniu -,-"
H- Ale teraz już wiem. Dla twojej wiadomości, marzę o skuterze i nowej parze gatków c:
P- A ja marzę o świętym spokoju -.-
T- A Tobi chce mieszkać w konfesjonale! ^O^
Ka- Nie ważne, idę liczyć pieniądze.
H&Ki&T&D- Liderzeeee!!! Będziemy grzeczni, zróbmy święęętaa >O<"
Jesteś pewna, że nie chcesz świąt? Wiesz, prezenty... Choinka...
-W stu procentach =_=
Nie bądź taka. Wiem, że chcesz. ^W^
-Gunwo o mnie wiesz -.-
Chciałabyś ;-; ŚWIĘTA, wiem, że chcesz. No dalej, powiedz to.
-Co? -,-
Świę świę świę święta!
-To głupie -_-
Mów: ŚWIĘTA!
Nie.
No dalej... Święta~
-Święta...
Nie słyszę...
<pod nosem> Święta...
Głośniej...
A- ŚWIĘTA!!!!!!
Aqua krzyknęła... Na głos. Wszyscy na nią spojrzeli w przytłaczającej ciszy. Dziewczyna zrobiła się bardzo czerwona, kropelki potu zalały jej twarz, po czym wciągnęła schłodzone powietrze do płuc i wbiegła do budynku siedziby potykając się na schodach. Lecz biegła dalej, z nadzieją, że nikt tego nie wiedział... Wbiegła do swojego pokoju i zwinnym susem <czyt. zahaczając o dywan> wskoczyła do łóżka, po czym owinęła się kocem.
Ale się wygłupiłam! Wszystko przez ciebie! Podpuściłeś mnie! >///<
Pfff.... Narzekasz...
A-Ale ze mnie idiotka =,=
ZB- <wystający ze ściany> Wcale nie, dzięki temu lider rozmyśla o zrobieniu świąt! ^O^
A-AAAAA!!! Człowiek ściana!!!! Zgiń! <Bije go poduszką>
ZC- <Unieruchamia ją> Serio? Znów musimy to przerabiać? =,="
A- A... Czekaj... To ty ._.
ZB- No widzisz ^.^
A- Nie pojawiaj się tak więcej @__@
Z- G-gomen ^.^"
P- <puk puk, otwiera> Aqua? Można?
A- Mfmfmfmhfm... -,-
P- Jeżeli myślisz, że narobiłaś sobie wstydu, to się mylisz. A nawet przekonałaś mnie, że te święta to nie taki głupi pomysł ^_^
A- Ja tylko krzyknęłam ,,ŚWIĘTA"... I niby to cię przekonało? =_=
P- Tak. Wszyscy już wzięli się do pracy, mianowicie: Ozdabiają dom, gotują, sprzątają, prezenty pakują... A wiesz czego brakuje? Ciebie. Więc złaź na dół-_-
A- Chciał byś ._.
P- Tak? KAKUZ...!
A- Nie nie nie nie! Czekaj! Dobra! Wygrałeś! Idę =___=
P- Wiedziałem, że się zgodzisz ^_^
Aqua oraz Pain udali się na dół. Wszyscy zaczarowani myślą o nadchodzących świętach ozdabiają dom, gotują sprzątają... Nie mogą doczekać się nadchodzącego wydarzenia. Nawet przy nakrywaniu stołu nic a nic nie zostało uszkodzone. Pain z zadowoleniem obserwuje przebieg całej sytuacji. Aqua, wzięła zmiotkę i rad nie rad zamiotła wszystkie kąty.
Wybiła północ, wszyscy udali się do swoich pokoi, wciąż zaczarowani świętami. Nawet sam Kakuzu nie przeszedł obok padniętej Aquy, leżącej na środku zamiecionej wcześniej przez nią podłogi. Zaniósł ją do jej łóżka, po czym wyszedł zamykając drzwi.
-Ehhh, mój łeb... Co się stało... Pamiętam, że sprzątałam i...
I zasnęłaś. Kazek, ten arab cię zaniósł do łóżka.
- Piłam coś? O_o
Nie. Przebierz się. Zaraz 19.
-19?! Ile ja spałam?!
Dłuuuugo. Zaraz wigilia.
-Tylko... Ja nie mam się w co przebrać... ._.
Ehhh, to leć tak, nie jest źle.
-Dobra, umyję się i pójdę.
Dziewczyna przygotowała się i zbiegła na dół. Akurat wszyscy zbierali się do nakrytego stołu przykrytego śnieżno-białym obrusem ze złotymi koronkami. Ciepłe jedzenie już zostało wyłożone.
Oczywiście bez opłatka się nie obeszło, wszyscy składali sobie życzenia, po czym usiedli do stołu i zabrali się do jedzenia.
T- Kidy prezenty? Kiedy prezenty? Kiedy prezenty? Kiedy prezenty?! *W*
D. Tobi! Uspokój się! Prezenty po kolacji.
Jak powiedział, tak się stało. Po skończonej kolacji, wszyscy zabrali się za rozpakowywanie prezentów. Każdy robił sobie na wzajem paczki. Konan dostała maskę od Hidana, a Hidan zaś skarpetki od Konan. Sasori dostał farbki do drewna od Zetsu, a Zetsu dostał butelkę wody od Sasoriego... Aqua stała pod ścianą i z łagodnym uśmiechem obserwowała innych. Po chwili podszedł do niej Pain i wręczył jej nie wielkie pudełeczko obwiązane wstążką.
A- <ze zdziwieniem> T-to dla mnie? O_O
P- Oczywiście, przecież są święta.
A- Nie wiem co powiedzieć...
P- To nie mów, tylko rozpakuj ^_^
A- < Otworzyła pudełeczko, jej oczom ukazał się srebrny łańcuszek ze śliczną <z turkusowych drobinek, coś w rodzaju wychudzonego diamentu z simsów ._."> zawieszką, spiralnie owiniętą ,,srebrną serpentyną" przypominającą smoka ze skrzydełkami. Dziewczynie zaparło dech w piersiach, przez chwile nie mogłą wydobyć z siebie żadnego dźwięku, jej oczy aż błyszczały od blasku turkusowo-brokatowej zawieszki...-Czekaj!- rozejrzała się po otoczeniu, chwyciła lampkę stojącą tuż obok niej, w jednej chwili chwyciła ją i przyczepiła do niej jedną z gwiazdek przyklejonych do okna.- T-to dla ciebie...!W-wesołych Świąt! =>///<=""
Pain zaśmiał się po czym uśmiechając się poklepał Aquę po ramienu. Stanął obok niej jednocześnie spoglądając na resztę. Oczywiście jedni rzucali w siebie przedmiotami, dziękowali sobie za trafny prezent lub dalej jedli.
Minęło kilka dni. Padło hasło: SYLWESTER. Deidarze zaświeciła się czerwona lampka. Wreszcie znalazł się w swoim żywiole. Zadowolony rozmyślał cały dzień, co pokazać, by zadziwić innych. Nie musiał się długo zastanawiać, wszyscy pojechali do różnych sklepów w poszukiwaniu jedzenia, szampana i sztucznych ogni.
Nadszedł oczekiwany wieczór (godzina 23). Wszyscy wytargali swój sprzęt przed dom, porozstawiane ognie czekały na odpalenie. Jedyny Deidara wyszedł zupełnie bez niczego, na sam środeczek koło sprzętu. Wszyscy patrzą się na niego, jak na debila (Jak zawsze zresztą .___.").
A- To się dobrze nie skończy- wyburknęła spod nosa siedząc na ganku koło Itachiego i Kakuzu- Czemu on nie ma sprzętu? .___."
Ka- Kto go tam wie...
I- Pewnie przygotował coś ,,super" na tę okazję.
A- ,,Super"? o_o
Ka- Myślałem, że już wiesz. Deidara specjalizuje się w wybuchach, w kieszeniach ma pełno wybuchowej gliny... C3, C4.... Takie tam.
A- A wy nie bierzecie udziału w puszczaniu fajerwerków?
I- Bierzemy.
A- Ale wy.... przecież... Wydaje mi się, że do puszczania fajerwerków potrzebne są... Fajerwerki?! =_=
Ka- Nam akurat nie. Specjalnością Itachiego jest ogień.
A- Myślałam, że iluzja =,=
Ka- To też. A moją zaś są wszystkie żywioły, w tym oczywiście ogień. Jeśli połączę ogień z błyskawicami, wyjdzie coś naprawdę pięknego ^_^
Kakuzu wypowiadający słowa ,,Coś naprawdę pięknego"... Hm, czy ty też wyobraziłaś sobie Kazka tańczącego w kwiatkach z ptaszkami i motylkami, zabierającymi go do baśniowej krainy? ;___;
- Oj... chyba tak O_O Zryłeś mi psychę... Znowu zresztą =__=
Ka- Ej, Aqua...? Coś się stało? <Tyka ją w ramię>
A- <oprzytomniała> Nie! Kakuzu błagam nie tańcz! ;o;- Patrzy na nich- O_O"
Ka- Aqua, czy markery brały w tym udział? =__=
A- Ehehehehehe... Zdziwisz się... Nie ^_^"
I- Zaraz północ.
P- Bierzcie szampana i odpalajcie fajerwerki!
A- No nie... =_=
P- O tobie też pomyślałem, masz ^_^- Wręcza jej paczuszkę zimnych ogni- Zabaw się.
A- A to co? ._.
P- Ehhh- Podpala jej jedną- Takie coś.
A-<Patrzy się na iskrzący patyczek> Woooow *O*
Wszyscy podpalili swoje fajerwerki. Niebo stało się kolorowe, mieniło się. Wszyscy stali jak wmurowani, napawali się tym wspaniałym widokiem. Kakuzu obudził dwa z czterech ,,stworów". Pasma ogni otaczał spiralny piorun. Itachi też się popisał, puszczał wspaniałe kule ognia rozpryskujących się na niebie. Wspaniałe widoki.
D- Koniec tej rozgrzewki? Teraz czas na prawdziwy finał! Panowie i panie, zapraszam na przedstawienie! Patrzcie i podziwiajcie!
Deidara miał spojrzenie psychopaty. Zdarł z siebie płaszcz, pod spodem miał tylko spodnie. Na jego piersi pojawiły się usta, identyczne jak ma na dłoniach. Dał tam chyba 2 kg gliny. Wszyscy obserwowali młodego psychopatę, który cały czas gadał ,,W imię sztuki, w imię sztuki!!!" Sasori, Itachi, Kakuzu i Pain chcieli go zatrzymać, lecz było za późno. Blondyn zaczął puchnąć, rósł i rósł jak na drożdżach. Trzeźwość umysłu zachowali tylko nieliczni. Liderek, Kakuzu, Itachi, Kisame i Sasori pozbierali resztę towarzystwa i jak najszybciej zabrali ich najdalej jak to możliwe. Deidara właśnie eksplodował zmiatając przy tym wszystko w promieniu 5 mil. Nikt nie doznał poważnych obrażeń, a i tak mięli bardzo twarde lądowanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co się stało z blond psycholem? Gdzie wszyscy wylądowali? Czy Aquos zmądrzeje? <Ja bym na to nie liczyła c:> I czy może wreszcie Liderek zapomniał o Konan i będą mięli święty spokój? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!
A tu taki mały bonus świąteczny<spóźniony co prawda ._.">, Voldemort!
By: Aqua~
Sr- Wy porwaliście Torę!!!
Ka- Torę? Nie, tylko Aquę.
U- Właśnie o nią chodzi!
Ne- Zawiązaliście jej oczy, a teraz ją chcecie związać drutami!!!
H- Nie, bawimy się w ,,co ja macam" *_*
Sr&U&Ne- Eee? O_________O"
A- DRUTY?! WIEDZIAŁAM!!! ^O^
U- Biedna Aqua, tyle musiała przejść! ;o;
Sr- Macie ją wypuścić!
P- Obawiam się, że to nie będzie takie proste...
Sr- Coś ty powiedział?!?!
Ne- Proste. Rozwiązujecie ją i puszczacie .___.
D- Nie w tym rzecz. Ona jest naszym więźniem.
Sr- Ale po co wam ona???
H- Bo ona...
Ka- <Jebut Hidana w łeb> Ona jest podejrzewana o bycie szpiegiem.
A- Słyszę głosy... .__."
Ka- A mówiłem, żebyś nie wdychała markerów!
A- Nie takie głosy! Znajome głosy!
U&Sr&Ko- AQUA!
A- Usagi?! Saru?! Koneko?! <Ściąga opaskę> T-to wy!!! QoQ
Sr- Nic ci nie jest?!
U- Zrobili ci coś?!
Ne- Zjadłabym coś .__.
Sr&U- =,="
A- A bo Pain miał niespo...- Patrzy na Paina całego w koktajlu- Lide-rek? Co się stało? Mikser się przekalibrował? .__.
P- Nie... Chciałem dla wszystkich zrobić latające koktajle... Ale ktoś tu nie raczył nawet zapukać =___=
Ne- Pukać? Pukać... *///*
U- <jeb w łeb> Uspokój hormony -_-
H- Czekaj... AAAA, PUKAĆ XDDD
Sa- Głupie dzieci, zabijmy je i po kłopocie -,-
Sr- Co ty sobie wyobrażasz?!
Sa- Spokój =.=
Sr- Z takimi tekstami to nie do nas!
Sa- A do kogo? Nie pyskuj mały dzieciaku, bo ci się oberwie -,-
Sr- Kogo nazywasz małym?!?!
Sa- Tego tam obok -,-
Sr- Nie lekceważ mnie!!! Bo pożałujesz >O<
Sa- No? Tylko tracę czas na jakiegoś wypierdka...<odwraca się>
Sr- CO?! @__@
Saru z pianą w ustach wskoczyła na plecy naburmuszonego Sasoriego. Hidan wyzwał Koneko na pojedynek ,,Kto wymaca najwięcej przedmiotów i kto przeleci więcej osób wzrokiem" ach, te dzieci...
Usagi przyklęknęła w kącie i przyjęła pozycję embrionalną... Reszta Akasi próbowała pomóc Sasoriemu z wyjątkiem Itachiego, który stał przy oknie, nie chcąc się mieszać w tę parodię życia morderców. Kakuzu siedział spokojnie w fotelu i czytał ulotki z biedronki. Biedny Pain, starał się zapanować nad tą sytuacją.
Aqua, która chciała na spokojnie porozmawiać z przyjaciółkami, wkurzyła się i wyszła przed siedzibę.
*Odtajnione informacje: Siedziba, cz. 1* <<<taa, oglądało się shingeki no kyojin <3 ;3>>>
~~Siedziba jest ogromnym budynkiem, który posiada kilkadziesiąt tajnych przejść, drzwi, wejść, tuneli itd. Siedziba jest wyposażona w dwa największe główne wejścia. Pierwsze wychodzi na południowy las. Otacza go jezioro i polana. Wejście jest zasłonięte wielkim, zabezpieczonym pieczęcią głazem. Drugie zaś, znajduje się w głębi lasu północnego. Wejście te jest zrobione w wielkiej, trawiastej górze. Jednak przód ma całkiem normalny. Drzwi z dzwonkiem, wycieraczka... Nawet jest duży ganek, nad którym jest kawałek dachu.~~
Dziewczyna kucnęła przed gankiem opierając się o duży filar podtrzymujący kawałek zadaszenia wystającego z trawiastej góry. Schowała marznące ręce w rękawy swetra, z każdym wydechem para ulatniała się jej z ust. Patrząc w szare niebo słuchała dźwięków rozbryzgującego się szkła wazonu wymieszanego z krzykiem Sasoriego, któremu aktualnie brakowało kilku kończyn.
Po kilku minutach Aqua spostrzegła, że z nieba zaczęły spadać białe puszyste płatki, niczym wata. Gdy jeden z płatków spadł jej na czubek nosa, była już całkowicie pewna, że to śnieg.
Eeeee? O__o Śnieg? Jak?
-Gdybyś uważała na fizyce i geografii, nie miałabyś z tym problemu...
W pierwszej chwili pomyślałam, że spalili Sasoriego i popiół wyleciał przez okno .__."
- Ehhh... Inni ludzie: Och! Śnieg! Jaki piękny!!!; Ty: O, Sasoriego spalili...
Mogłabyś chociaż spróbować być wrażliwsza... -3-"
Och kwiatki...! Trawka... Dużo trawki... Śnie..żek... Nie, nie mogę =_=
I- <Wychodzi przed siedzibę i siada na schodach> Aqua? Co ty tu robisz? Przeziębisz się.
A- Nie lubię hałasu -,-
I- Ja także. To twoje znajome?
A- Nie, nie znam ich, widzę je pierwszy raz .___."
I- Yhm... -,-
A- Dobra, dobra... Znam ;-;
I- Jak cię wyśledziły?
A- A skąd ja mam wiedzieć Y-Y
I- Heee... Pewnie przyszły cię uratować...
A- A niby przed kim?
I- No, przed nami. W końcu jesteśmy przestępcami .__.
A- Was samych trzeba ratować przed sobą -,-"
I- Ha ha ha -,-
Dziewczyna spojrzała przed siebie i spostrzegła, że dookoła są puszyste warstwy śniegu. Jednak pewien szczegół nie dawał jej spokoju, a mianowicie...
A- Dlaczego ten śnieg ma twarz?! O_O
I- Ej, faktycznie... Tylko taka jakaś...
A&I- BEZ NOSA O_O
V- <Otwiera oczy i się uśmiecha> No hej, co tam? ^W^
A- A!!AAAA!! >O< <Dziewczyna błyskawicznie znalazła się na... Itachim .__.>
I- <Z włosami Aquy wchodzącymi mu do oczu, ust...> No proszę.. TFU X_x Panna odważna przestraszyła się Voldemorta? ^_^
A- Uważaj, bo oberwiesz =_=
V- To ty jesteś tą dziewczyną, której tamte dziewczyny szukały?! *_*
A- A co? -,-
V- Żebym wiedział, że kogoś takiego szukamy, to podpieprzył bym komuś kwiaty z ogrodu *_*
A- <ciarki> N-nieważne .___.
I- Voldemort, zachowuj się. =,=
D- O, Voldemort, stary zbolu, weź się wynoś, bo jak lider cię zobaczy, to wytnie ci organy, a Kakuzu będzie wiedział, co z nimi zrobić -,-"
V- Co?! Czemu? ;o;
U- O! Voldemort!
Sr- Tu jesteś! Patrzcie ludzie, to Voldemort!!!
P- Słucham?! =__=
V- Ch-chyba na mnie już czas...
P- <Chwyci go za kołnierz> No proszę proszę... Kogo my tu mamy -.-
V- Ale wpadłem T-T
U- Ej, Aqua, zbieramy się .__.
A- Okej ^_^ <idzie>
P- EJ! Hola hola. A ty dokąd? =_=
A- No ten... Z nimi? Jak to się mówi, Alleluja i do przodu ^_^
P- Chciałaś powiedzieć, Alleluja i w tył zwrot =,=
A- Nie... Jestem pewna, że to było inaczej...
P- No było... Ciekawie .__. Ale zmiatać stąd. Żegnamy ^_^
A- Paaa! Narazie! ^o^
P- <łapie ją za kołnierz> Nie. Ty zostajesz =_=
A- Buuu TT__TT
Sr- Bez Aquy nie idziemy!
K&U- Właśnie!!!
P- To zostańcie. Tylko zachowujcie się w miarę przyzwoicie.
Sr- Co? Mamy tu zostać?!
P- Sama powiedziałaś, że bez niej nie idziecie.
U- No ale...!
P- Jakiś problem?
U- N-nie...
P- Zostało nam jeszcze kilka wolnych pokoi. Zajmujcie je w miarę szybko, bo się jeszcze rozmyślę. -,-
Ne- Mnie tam pasuje ^W^
T- <Wybiega podekscytowany> Będziemy mięli nowych przyjaciół!!! <3 *O* <Tuli je wszystkie>
Sr- A to co za jeden?! x__X
Ne- N-nie wiem X__x
U- T-tlenu...O2... x__X
T- Tobi się cieszy ;-;
U- E-ej... Ale nie długo Wigilia... nie?
T- WIGILIA!!!
H- Ej, co to jest wigilia?
Ka- Święto obchodzone w większej części Europy. Jest to czas, gdy rodzina spotyka się razem przy kolacji, dzieli się opłatkiem, jest miła atmosfera... bla bla bla... -,-
S- A co oni świętują?
I- Narodziny Pana Jezusa.
A- A i tak większość społeczeństwa traktuje to jako okazję i pretekst, żeby się po prostu nażreć =_=
D- Nie lubisz świąt?
A- Nie specjalnie...
T- Jak można ich nie lubić?! Są prezenty, opłatek i choinka!!! QoQ
A- Wiecie, kiedyś była ta cała magia... Ten nastrój... Ale już tego nie czuję, wiadomo... Może dlatego, że społeczeństwo ewoluowało w jeszcze większy burdel niż było... Pieszczotliwie mówiąc. -__-
D- Aqua... <łapie ją za ramiona i patrzy jej głęboko w oczy uwodzicielskim wzrokiem> Ty... MUSISZ POCZUĆ TĘ MAGIĘ ŚWIĄT!!! <Chaotycznie potrząsa nią niczym szmacianą lalką/ puszką coli>
A- Eyeyeyeyey... Możżesz przesstaćć.... PPrrroszęę X__x
D- Eh <Przestał, po chwili się uśmiecha> No więc... POCZUŁAŚ? ^_^ <Wyszczerz>
A- <Liść> CO TO MIAŁO DO CHOLERY ZNACZYĆ?! NIBY W JAKI SPOSÓB MIAŁAM POCZUĆ MAGIĘ ŚWIĄT?! NA RAZIE CZUJĘ JAKBY JAMA BRZUSZNA Z KLATKĄ PIERSIOWĄ GRAŁY W ZBIJAKA CEGŁAMI >O<
D- G-gomen ^_^""
Sr- Ej, faktycznie. To już jutro .__.
P- Kurcze, a mogło być tak spokojnie...
H- To ty chciałeś zataić święta?!?!
P- Jeszcze 10 sekund temu nie wiedziałeś o ich istnieniu -,-"
H- Ale teraz już wiem. Dla twojej wiadomości, marzę o skuterze i nowej parze gatków c:
P- A ja marzę o świętym spokoju -.-
T- A Tobi chce mieszkać w konfesjonale! ^O^
Ka- Nie ważne, idę liczyć pieniądze.
H&Ki&T&D- Liderzeeee!!! Będziemy grzeczni, zróbmy święęętaa >O<"
Jesteś pewna, że nie chcesz świąt? Wiesz, prezenty... Choinka...
-W stu procentach =_=
Nie bądź taka. Wiem, że chcesz. ^W^
-Gunwo o mnie wiesz -.-
Chciałabyś ;-; ŚWIĘTA, wiem, że chcesz. No dalej, powiedz to.
-Co? -,-
Świę świę świę święta!
-To głupie -_-
Mów: ŚWIĘTA!
Nie.
No dalej... Święta~
-Święta...
Nie słyszę...
<pod nosem> Święta...
Głośniej...
A- ŚWIĘTA!!!!!!
Aqua krzyknęła... Na głos. Wszyscy na nią spojrzeli w przytłaczającej ciszy. Dziewczyna zrobiła się bardzo czerwona, kropelki potu zalały jej twarz, po czym wciągnęła schłodzone powietrze do płuc i wbiegła do budynku siedziby potykając się na schodach. Lecz biegła dalej, z nadzieją, że nikt tego nie wiedział... Wbiegła do swojego pokoju i zwinnym susem <czyt. zahaczając o dywan> wskoczyła do łóżka, po czym owinęła się kocem.
Ale się wygłupiłam! Wszystko przez ciebie! Podpuściłeś mnie! >///<
Pfff.... Narzekasz...
A-Ale ze mnie idiotka =,=
ZB- <wystający ze ściany> Wcale nie, dzięki temu lider rozmyśla o zrobieniu świąt! ^O^
A-AAAAA!!! Człowiek ściana!!!! Zgiń! <Bije go poduszką>
ZC- <Unieruchamia ją> Serio? Znów musimy to przerabiać? =,="
A- A... Czekaj... To ty ._.
ZB- No widzisz ^.^
A- Nie pojawiaj się tak więcej @__@
Z- G-gomen ^.^"
P- <puk puk, otwiera> Aqua? Można?
A- Mfmfmfmhfm... -,-
P- Jeżeli myślisz, że narobiłaś sobie wstydu, to się mylisz. A nawet przekonałaś mnie, że te święta to nie taki głupi pomysł ^_^
A- Ja tylko krzyknęłam ,,ŚWIĘTA"... I niby to cię przekonało? =_=
P- Tak. Wszyscy już wzięli się do pracy, mianowicie: Ozdabiają dom, gotują, sprzątają, prezenty pakują... A wiesz czego brakuje? Ciebie. Więc złaź na dół-_-
A- Chciał byś ._.
P- Tak? KAKUZ...!
A- Nie nie nie nie! Czekaj! Dobra! Wygrałeś! Idę =___=
P- Wiedziałem, że się zgodzisz ^_^
Aqua oraz Pain udali się na dół. Wszyscy zaczarowani myślą o nadchodzących świętach ozdabiają dom, gotują sprzątają... Nie mogą doczekać się nadchodzącego wydarzenia. Nawet przy nakrywaniu stołu nic a nic nie zostało uszkodzone. Pain z zadowoleniem obserwuje przebieg całej sytuacji. Aqua, wzięła zmiotkę i rad nie rad zamiotła wszystkie kąty.
Wybiła północ, wszyscy udali się do swoich pokoi, wciąż zaczarowani świętami. Nawet sam Kakuzu nie przeszedł obok padniętej Aquy, leżącej na środku zamiecionej wcześniej przez nią podłogi. Zaniósł ją do jej łóżka, po czym wyszedł zamykając drzwi.
-Ehhh, mój łeb... Co się stało... Pamiętam, że sprzątałam i...
I zasnęłaś. Kazek, ten arab cię zaniósł do łóżka.
- Piłam coś? O_o
Nie. Przebierz się. Zaraz 19.
-19?! Ile ja spałam?!
Dłuuuugo. Zaraz wigilia.
-Tylko... Ja nie mam się w co przebrać... ._.
Ehhh, to leć tak, nie jest źle.
-Dobra, umyję się i pójdę.
Dziewczyna przygotowała się i zbiegła na dół. Akurat wszyscy zbierali się do nakrytego stołu przykrytego śnieżno-białym obrusem ze złotymi koronkami. Ciepłe jedzenie już zostało wyłożone.
Oczywiście bez opłatka się nie obeszło, wszyscy składali sobie życzenia, po czym usiedli do stołu i zabrali się do jedzenia.
T- Kidy prezenty? Kiedy prezenty? Kiedy prezenty? Kiedy prezenty?! *W*
D. Tobi! Uspokój się! Prezenty po kolacji.
Jak powiedział, tak się stało. Po skończonej kolacji, wszyscy zabrali się za rozpakowywanie prezentów. Każdy robił sobie na wzajem paczki. Konan dostała maskę od Hidana, a Hidan zaś skarpetki od Konan. Sasori dostał farbki do drewna od Zetsu, a Zetsu dostał butelkę wody od Sasoriego... Aqua stała pod ścianą i z łagodnym uśmiechem obserwowała innych. Po chwili podszedł do niej Pain i wręczył jej nie wielkie pudełeczko obwiązane wstążką.
A- <ze zdziwieniem> T-to dla mnie? O_O
P- Oczywiście, przecież są święta.
A- Nie wiem co powiedzieć...
P- To nie mów, tylko rozpakuj ^_^
A- < Otworzyła pudełeczko, jej oczom ukazał się srebrny łańcuszek ze śliczną <z turkusowych drobinek, coś w rodzaju wychudzonego diamentu z simsów ._."> zawieszką, spiralnie owiniętą ,,srebrną serpentyną" przypominającą smoka ze skrzydełkami. Dziewczynie zaparło dech w piersiach, przez chwile nie mogłą wydobyć z siebie żadnego dźwięku, jej oczy aż błyszczały od blasku turkusowo-brokatowej zawieszki...-Czekaj!- rozejrzała się po otoczeniu, chwyciła lampkę stojącą tuż obok niej, w jednej chwili chwyciła ją i przyczepiła do niej jedną z gwiazdek przyklejonych do okna.- T-to dla ciebie...!W-wesołych Świąt! =>///<=""
Pain zaśmiał się po czym uśmiechając się poklepał Aquę po ramienu. Stanął obok niej jednocześnie spoglądając na resztę. Oczywiście jedni rzucali w siebie przedmiotami, dziękowali sobie za trafny prezent lub dalej jedli.
Minęło kilka dni. Padło hasło: SYLWESTER. Deidarze zaświeciła się czerwona lampka. Wreszcie znalazł się w swoim żywiole. Zadowolony rozmyślał cały dzień, co pokazać, by zadziwić innych. Nie musiał się długo zastanawiać, wszyscy pojechali do różnych sklepów w poszukiwaniu jedzenia, szampana i sztucznych ogni.
Nadszedł oczekiwany wieczór (godzina 23). Wszyscy wytargali swój sprzęt przed dom, porozstawiane ognie czekały na odpalenie. Jedyny Deidara wyszedł zupełnie bez niczego, na sam środeczek koło sprzętu. Wszyscy patrzą się na niego, jak na debila (Jak zawsze zresztą .___.").
A- To się dobrze nie skończy- wyburknęła spod nosa siedząc na ganku koło Itachiego i Kakuzu- Czemu on nie ma sprzętu? .___."
Ka- Kto go tam wie...
I- Pewnie przygotował coś ,,super" na tę okazję.
A- ,,Super"? o_o
Ka- Myślałem, że już wiesz. Deidara specjalizuje się w wybuchach, w kieszeniach ma pełno wybuchowej gliny... C3, C4.... Takie tam.
A- A wy nie bierzecie udziału w puszczaniu fajerwerków?
I- Bierzemy.
A- Ale wy.... przecież... Wydaje mi się, że do puszczania fajerwerków potrzebne są... Fajerwerki?! =_=
Ka- Nam akurat nie. Specjalnością Itachiego jest ogień.
A- Myślałam, że iluzja =,=
Ka- To też. A moją zaś są wszystkie żywioły, w tym oczywiście ogień. Jeśli połączę ogień z błyskawicami, wyjdzie coś naprawdę pięknego ^_^
Kakuzu wypowiadający słowa ,,Coś naprawdę pięknego"... Hm, czy ty też wyobraziłaś sobie Kazka tańczącego w kwiatkach z ptaszkami i motylkami, zabierającymi go do baśniowej krainy? ;___;
- Oj... chyba tak O_O Zryłeś mi psychę... Znowu zresztą =__=
Ka- Ej, Aqua...? Coś się stało? <Tyka ją w ramię>
A- <oprzytomniała> Nie! Kakuzu błagam nie tańcz! ;o;- Patrzy na nich- O_O"
Ka- Aqua, czy markery brały w tym udział? =__=
A- Ehehehehehe... Zdziwisz się... Nie ^_^"
I- Zaraz północ.
P- Bierzcie szampana i odpalajcie fajerwerki!
A- No nie... =_=
P- O tobie też pomyślałem, masz ^_^- Wręcza jej paczuszkę zimnych ogni- Zabaw się.
A- A to co? ._.
P- Ehhh- Podpala jej jedną- Takie coś.
A-<Patrzy się na iskrzący patyczek> Woooow *O*
Wszyscy podpalili swoje fajerwerki. Niebo stało się kolorowe, mieniło się. Wszyscy stali jak wmurowani, napawali się tym wspaniałym widokiem. Kakuzu obudził dwa z czterech ,,stworów". Pasma ogni otaczał spiralny piorun. Itachi też się popisał, puszczał wspaniałe kule ognia rozpryskujących się na niebie. Wspaniałe widoki.
D- Koniec tej rozgrzewki? Teraz czas na prawdziwy finał! Panowie i panie, zapraszam na przedstawienie! Patrzcie i podziwiajcie!
Deidara miał spojrzenie psychopaty. Zdarł z siebie płaszcz, pod spodem miał tylko spodnie. Na jego piersi pojawiły się usta, identyczne jak ma na dłoniach. Dał tam chyba 2 kg gliny. Wszyscy obserwowali młodego psychopatę, który cały czas gadał ,,W imię sztuki, w imię sztuki!!!" Sasori, Itachi, Kakuzu i Pain chcieli go zatrzymać, lecz było za późno. Blondyn zaczął puchnąć, rósł i rósł jak na drożdżach. Trzeźwość umysłu zachowali tylko nieliczni. Liderek, Kakuzu, Itachi, Kisame i Sasori pozbierali resztę towarzystwa i jak najszybciej zabrali ich najdalej jak to możliwe. Deidara właśnie eksplodował zmiatając przy tym wszystko w promieniu 5 mil. Nikt nie doznał poważnych obrażeń, a i tak mięli bardzo twarde lądowanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co się stało z blond psycholem? Gdzie wszyscy wylądowali? Czy Aquos zmądrzeje? <Ja bym na to nie liczyła c:> I czy może wreszcie Liderek zapomniał o Konan i będą mięli święty spokój? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!
A tu taki mały bonus świąteczny<spóźniony co prawda ._.">, Voldemort!
By: Aqua~
Subskrybuj:
Posty (Atom)